WPIS PIERWSZY
Dobra, NIC SIĘ DZISIAJ NIE DZIAŁO- Do czasu. Poza opierdalaniem się nareszcie kupiłem kontroler dla Mikołaja i Olka. 140 zł za używkę no ale... Ech, lepszych ofert używanych kontrolerów nie mogłem znaleźć, a zwłaszcza w Poznaniu. Sprzedali mi go Ukraińcy, mili ludzie. Gdy testowałem kontroler, zdziwili się że normalnie potrafiłem obsłużyć steama po rosyjsku, po czym wytłumaczyłem im, po rosyjsku, że coś tam co nie co umiem. Miła interakcja, 140 zł i cyk, wypierdoliłem.
Pojechałem do Auchan w Komornikach - zatankować gaz i kupić narzędzia na jutrzejszą eskapadę. Plany jednakże się zmieniły gdy zauważyłem na rondzie citroena C2 stojącego na wysepce dla pieszych. Zatrzymałem się i z radością pobiegłem pomóc. Lubię pomagać holender. Zwłaszcza gdy ktoś tego potrzebuje. Nie miałem ostatnio okazji za bardzo jak, bo normalnie sam wpadam na takie sytuację gdy krążę po mieście, sklepie czy coś, a że siedzę ostatnio dużo w akademiku i nic nie robię to... No. Już przy C2 pomachałem kierowcy i pasażerowi, zapukałem w okno i po polsku zrzuciłem jakiś tekst. Zero odpowiedzi. Po rosyjsku też nie. Po angielsku zadziałało. Gościu i babka w aucie, kupili je około godziny przed tym jak się rozkraczyło (a jak że inaczej...), a sprzedawca nie odpowiadał przez telefon ani nic. Przy trzecim i czwartym biegu auto traciło moc, a na jałowym, czy jedynce bez dodania gazu gasło. Plan był prosty; wypchnąć auto i przekierować je na parking przy centrum handlowym. Chłopak wysiadł z auta, i pchał z otwartymi drzwiami, a za razem kierując auto, a ja pchałem z tyłu. Przejechaliśmy powoli przez rondo, a następnie na wysepkę przy stacji benzynowej, zatrzymaliśmy się, pokazałem gdzie pchamy skurwiela i potoczyliśmy się dalej. Cyk pyk i byliśmy na miejscu. I teraz najlepsze, Cristian wraz z jego... koleżanką, partnerką chyba, pochodzą z Kolumbii XDD. Piękna sprawa że akurat na nich wpadłem. Takie historie od czapy naprawdę mi się przydarzają, uwielbiam to. No co by więcej mówić, poszedłem do Auchan i dałem im się namyślić, kupiłem zestaw narzędzi do jutrzejszej eskapady, a po moim powrocie pokazałem im serwisy holownicze, gdzie są mechanicy, zaoferowałem podwózkę tam gdzie mieszkają, ale odmówili i poszli do Auchan.
Wymieniłem się z Cristianem kontaktem i tyle. Jutro może się zdzwonimy. Śmieszna sprawa, powaga, śmieszna sprawa. Zapominam często o takich sytuacjach, po części dlatego że mam słabą pamięć, a po części bo nie chcę przyswajać sobie dobrych czynów. Z faktu że o nich zapominam czuję się jakbym był lepszą osobą, nie taką która mianuje się na anioła stróża, istne wcielenie dobra i Bogobojności. Ja po prostu nie chcę pamiętać o tym że staram się być dobry dla innych, nie chcę pamiętać o tym, że robię to, bo mam przez to uśmiech na twarzy. Czuję się jakbym nie brał pod uwagę uczuć innych, i w większości robił to ostatecznie dla siebie. Chcę, aby te dobre uczynki zacementowały moje dobre nastawienie, i chcę żeby Bóg wiedział, że staram się robić dobrze. Ale przez to, że tak myślę... Te czyny najpewniej się nie liczą.
kondzior out