ZDAŁEM MATURĘ

PIERWSZY WPIS NOWEGO ROKU

Hejka! Trudno mi ostatnio pisać o tym co porabiam w życiu. Skoro coś się dzieje, powinienem o tym pisać, ale brak mi sił.

Dobra, wczoraj, szóstego stycznia roku bierzącego, Marcelina miała urodziny, złożyłem jej życzenia. Dzwoniła babcia i poprosiła mnie abym kupił jej na urodziny płyn do płukania, oraz zjawił się 14 stycznia u niej. Wrócił Filip i strasznie się na mnie wkurwił gdy dowiedział się że administratorka chce go wyjebać. Nakazał mi pójść z nim i sprawę wytłumaczyć. W akcie paniki chciałem zniknąć chwilowo z akademika, a przez to mam na myśli nocować u Marcelego albo Marcela (Marcelina, Marcel, Marceli...). Skończyło się na tym, że pojechałem na Ratajczaka pograć z Marcelim w bilard, ale nie nocowałem, wróciłem i po prostu stawiłem czoła problemowi. Zadzwoniłem do Shena po raz... Pierwszy? Chyba tak- i pograliśmy w Isaaca online.

Dzisiaj wstałem o 7:30 i poszedłem wraz z Filipem do administratorki, ta się wkurwiła i zabrała nas do pokoju. Nie miałem okazji powiedzieć ani słowa, i skończyło się na tym że dostał opierdol, nakazano mu sprzątać i tyle. Makabra... Opierdalałem się, ale o 11 miałem okazję pogadać z Shenem i pograć z nim w Isaaca online. Do był drugi raz jak się zdzwoniliśmy, chłopak nabrał większej pewności siebie jeżeli chodzi o gadanie. Lubię go. Wpada mi w ręce akurat wtedy gdy mam rozterki emocjonalne w życiu, pojawia się i znika od czasu do czasu, ale jakoś nie umiemy ze sobą zerwać kontaktu. Boję się że znowu potraktuję go jako odskocznie od moich problemów, że znowu się do niego zbliżę, a potem będzie mi trudno od niego odejść, albo gorzej, będziemy angażować się w intymniejsze rozmowy, a ja będę walczył z kacem moralnym. Tak po prostu z nim mam, że coś takiego się dzieje.

Dalej, pojechałem do Auchan i kupiłem wodę Filipowi bo podczas jego nieobecności chlałem zgrzewkę którą pozostawił w pokoju. Po długiej degustacji zapachów silanu i cocolino kupiłem też wcześniej wspomniany płyn do płukania dla babci, dwie butelki wody dla siebie, szynkę, ser, jakieś tam pierdoły i... karteczki do zeszytu z tego co pamiętam oraz colę, pięć puszek.

Jedna z tych puszek była dla chłopaka którego podwiozłem 3 stycznia, cola zero. W auchan wyrwałem jedną kartkę samoprzylepną z działu papierniczego i napisałem długopisem który "zapożyczyłem" podobnie jak kartkę coś takiego;



W pocie czoła przyczołgałem się z moim wózkiem obok bistro w którym rozumiem że pracuje Kuba. Poczekałem chwilkę w kolejce do kasy a następnie wręczyłem ekspedientce puszkę.

"To dla Kuby, miłego dnia!" - i odczłapałem jak najszybciej się dało. Udało mi się jednak w tym całym pośpiechu zobaczyć minę ekspedientki która z wyrazem... trudu, chyba trudu, czytała karteczkę która była przylepiona do puszki.

Nie wiem dokładnie do czego dążę. Nie chcę być w związku, a za razem chcę. Wiem że nie wyszłoby, nie mam szans u fajnych ludzi, jestem taki se, bardzo, BARDZO ciągnie mnie do Simona który jest już w związku- mam kilka opcji jeżeli chciałbym oddać się po prostu fantazji i spotkać wyłącznie na seks, ale nie o to w tym chodzi. Muszę najpierw poczuć się pewny sam z sobą, jakoś sprostać swoim wymogom. Chcę, nie chcę, chcę nie chcę. Chcę być z kimś kto już jest w szczęśliwym związku, chcę podbijać do zniewieściałych mężczyzn których spotykam, chcę być romantyczny, chcę aby to wszystko wyglądało ładnie, chcę też po prostu zaruchać, chcę poznać kogoś z kim będę czuć się dobrze, chcę aby ta osoba poznała mnie... A może nawet polubiła? Nie wiem.

Simon, lekko szaleję przez ciebie. Nie ważne jak wyglądasz, chociaż twój wygląd pobudza we mnie trudne do stłumienia uczucia, jesteś pod spodem piękną osobą, jesteś szlachetny, chociaż trudno ci to z siebie wydobyć. Jesteś też tak bardzo zakłopotany, a jednak tak dobrze rozgarnięty. Co ja bym dał, co ja bym dał aby mieć tyle oleju w glowie co ty, umieć się przyłożyć. Chciałbym położyć jedną rękę na twoim biodrze, drugą na ramieniu, pociągnąć ciebie blisko mnie, mocno przytulić. Poczuć to ciepło, które oddaje twoje ciało. Chcę abyś przytulił mnie także, chciałbym poczuć twoje długie włosy czy coś... Nie wiem kurwa. Cliche.

Nie pozwolę sobie jednak zejść na psy, nie będę jak moja matka. Muszę odmówić sobie tych natrętnych wyobrażeń rozpadającego się związku w którym jesteś. Nie chcę tego, ale nadal o tym myślę. Myślę o tym, jak dobra byłaby to dla mnie szansa aby ciebie podbudować, aby mieć cień szansy aby móc w przyszłości tobie zaproponować, abyśmy byli razem.

Ech, i pomyśleć tylko, że to wszystko zaczęło się od tego, że Marceli zażartował podczas wyprawy do Holdanii; "Co, chciałbyś się dotknąć brzuszkiem z nim?". Aby cie... Aby ci lepiej było Marceli. A właśnie, Marceli jest na skraju szaleńśtwa (znowu). Nie wiem jak mu pomóc. Kwestionuje problemy które dotykają każdego z nas, ale nie potrafi sobie wyobrazić co z nimi zrobić. Muszę go zaciągnąć do psychologa. Tak plus minus zleciał mi dzień. Resztę dnia grałem, dokończyłem aktywność na wykład i planowałem co by dalej ze sobą zrobić... Jutro pewnie po zajęciach pójdę kupić snusy a potem kopsnę się do Kim-Chi-Ken. Mniam. Miałem jeszcze pograć z Simonem w gmoda, ale nie wyszło bo z pół godziny pobierałem modele i inne pierdoły na serwer haha. Dobra, wypierdalam, mocno się rozpisałem, jest już 8 stycznia, szesnaście minut po pólnocy...





Spokoju! Do następnego razu!



Powrót do dziennika

coś tam coś tam [REDACTED]!!!