ZDAŁEM MATURĘ

WPIS PIERWSZY

Heloł! No to teraz ponownie muszę spisywać dwa dni pod rząd bo mi się zapomniało XDDDDD.

07-12-2024, status quo, nie robiłem nic jak debil. Około 18 zostałem zaproszony na partyjkę pokera przez kolegów z Ukrainy i Białorusi w akademiku. Zszedłem na dół i włączyłem się do gry - w sumie było nas 6, jeden dealer i pięciu graczy. Grałem stosunkowo dobrze. Słuchałem tego jak chłopacy gadają po rusku i ukraińsku, i powoli budowałem swój stack. Ładnie zagiąłem kilku z nich, ale gdy minęło półtorei godziny, zadecydowałem się po prostu poddać i oddałem całość sztonów Romkowi (którego nazywaliśmy rekinem) w blefie na all-in.

08-12-2024, PRACOWAŁEM. Wstałem późno i wygramoliłem się z łóżka. Wspomniałem tylko sen z tej nocy, w którym podróżowałem po Pile z przed 2010. Było pięknie cholera jasna... Wszystko było szare i dobrze mi znane, ulice Jadwiżyna tak samo pięknę jak je zapamiętałem, sklepy z niemiecką chemią, stare auta na ulicach, otoczenie z mojego dzieciństwa, czyli to które najbardziej uwielbiam ogółem. Było w tym coś pięknego, szczerego, intymnego. Te rzuty z dzieciństwa zawsze mnie wzruszają, ale tak to chyba ma każdy. Zjadłem po raz pierwszy od dawna jakieś ludzkie śniadanie. W pracy wiadomo, pudełka i inne takie sprawy z rana.

KURWA MAĆ FILIP ZNOWU WKURWIŁ MIŚKĘ I TERAZ SIEDZI W POKOJU I PŁACZE O JAKĄŚ PIERDOŁĘ, FILIP KURWA OGAR DUPĘ, MASZ KOBIETĘ KTÓRA SIĘ O CIEBIE MARTWI A TY MASZ W NIĄ WYJEBANE.

Przed trzynastą miałem pierwszy kurs i dalej jakoś tak powoli się toczyło.



Był mały wypadek na skrzyżowaniu Pogodnej z Jawornicką. Hyundai Coupe i e46 brały udział w wypadku. Coupe miało tylko zarysowany przód, a e46... trochę gorzej. Dostałem napiwek 50 zł na Hetmańskiej! Byłem w lekkim szoku, no ale "we take those!".

KURWA MIŚKA ZNOWU PŁACZE FILIP KURWA WEŹ TO KONTROLUJ BO TO JEST KURWA NIE DO WIARY (wsm nie wiem czy to Miśka po prostu się stresuje bez sensu czy felip znowu ma wyjebane).

Pojechałem na Zeylanda w centrum. Jak zaparkowałem na chama na miejscu wyłączonym z ruchu drogowego znalazłem DWA ZŁOTE ŁUUUHUUU!!! Nagrałem filmik jak podnosiłem kasę z ziemi, a to przykuło uwagę dwóch szemranych gości. Gdy podchodziłem do klatki jeden z nich zaczepił mnie i powiedział "ej ziomek, nie chcesz może o, na święta czegoś takiego?" i pokazał mi perfumy. Powiedziałem że mam już prezenty dla famili, ale dziękuję i poklepałem go po ramieniu. Wchodziliśmy do tej samej klatki, a więc zaprosili mnie za sobą, ale przez brak ufności zadecydowałem się zadzwonić do klientki i udawać że muszę to zrobić. Na jedno wyszło, gdy klientka otworzyła mi przez domofon to spotkaliśmy się w środku budynku. Sprzedawca rzucił mi tekst w stylu "Widzisz, trzeba było z nami a tak to masz swoje", czy coś w tym stylu. Gdy wracałem, jechałem obok Wyspiańskiego. Stojąc na światłach rozglądałem się po ulicy, a tam zobaczyłem na przystanku starszego pana który siedział przy ławce na przystanku. Przy ławce, na ziemi, nie na ławce samej w sobie, co wzbudziło we mnie niepokój. Otworzyłem okno i spytałem się czy wszystko dobrze, a ten spytał się czy mogę go podnieść na ławkę. W panice zaparkowałem przy światłach i pobiegłem do gościa, zostawiając wszystko w aucie XD. Gdy już przy nim byłem spytałem się jak do tego podejść, a on ponownie poprosił abym go podniósł na ławkę. Złapałem go pod ramionami, poczułem mocny zapach moczu, trochę mnie to obrzydziło, no ale co, nie każdy ma prawo myć się codziennie. Jakimś cudem przeniosłem tak, aby mógł wygodnie usiąść. Rzuciłem na wiatr hasło "czy czegoś jeszcze pan potrzebuje", a ten; "Napiłbym się kawy". Nie wiem czemu nie spytał się czy kupię mu kawę. Dałem mu pięć, a następnie jeszcze dwa złote, aby mógł coś ciepłego wypić, mam nadzieję że tego nie przejebał na piwo. Pożegnałem się i pojechałem dalej - a w drodze doszło do mnie że nie powiedziałem mu że jestem w pracy i nie mogę mu tej kawy kupić bo się spieszę... Skończyło się na tym że niestety zapomniałem jednej pizzy na Zeylanda i musiałem jechać tam jeszcze raz.

Na koniec dnia jechałem na Pogodną, a już wracając z dostawy przejeżdżała obok mnie babka na rowerze z butelkami które z impetem brzękały na bagażniku. Nie wiem, obiecałem sobie że to opiszę w dzienniku.

Status; 118 kilometrów przejechanych, 360 zł do kieszeni, minus 19 zł które wydałem na orlenie na burgera i colę XDDDD. Spotkałem na orlenie Nazara i Adila, gadaliśmy o różnych pierdołach. Nazar po licencjacie chyba będzie studiował w Szwecji, a Adil jeszcze nie wie, ale mówi że wie ile ma opcji. Z Bogiem panowie, będzie dobrze.

Dobra kurwa idę spać, to już czas, mam dosyć pierdolenia felipa i miśki. Błagam, przymknijcie mordę - weźcie pod uwagę to że nieprzyjemnie mi się słucha waszych kłótni do chuja wafla. Do prawdy, czuję się jakbym słyszał moich starych w 2020. Pomyślcie też o tym że ja tu jestem...

Ostatnia myśl; Cali. Brakuje mi Caliego, znowu. Zerwałem z nim kontakt, usunąłem rozmowę na Telegramie, i tyle. Jednak... Nadal mi go brakuje. Jan mówił mi dzisiaj o tym, ile można wyciągnąć z popełniania błędów, że ostatecznie popełniając błędy uczymy się. W taki sposób postarałem się stwierdzić czy zerwanie kontaktu z Calim to był błąd czy nie? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję że wziął mnie jako przykład. Kurna no, brakuje mi go, chciałbym jeszcze raz podejść do pozniania go dogłębnie, jego potrzeb, problemów i w ogóle. Ech, związki na dystans.

kondzior out



Powrót do dziennika

coś tam coś tam GOTHMOTH!!!